|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
metafizyka
Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:56, 07 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Słucham dużo, bardzo dużo polskiej muzyki.
Nie jestem typem jakiejś szalejącej, piszczącej fanki, zwłaszcza, że ludzie, których muzykę wielbię są w przeważającej większości koło pięćdziesiątki. Chociaż są dwa zespoły, które kocham miłością chorą i opierającą się wszelkiej logice.
Na pierwszym miejscu, niezmiennie od ponad roku, jest Harlem. Kocham ich za wszystko, za całokształt ich piętnastoletniego istnienia: teksty, które niesamowicie do mnie trafiają, są głębokie, ambitne, niosą jakieś przesłanie; muzykę, jedyną w swoim rodzaju, właściwie trudną do jednoznacznego zaklasyfikowania do konkretnego gatunku, która mnie porusza, wywołuje niesamowite emocje; i wreszcie za osobowość muzyków, którzy są szalenie sympatyczni, można z nimi pogadać, pośmiać się, są po prostu normalnymi ludźmi. A wokalistę kocham obsesyjnie całym sercem. Harlem nie jest zespołem komercyjnym, który pcha się do mediów, właściwie mało kto kojarzy ten zespół. Ulubionych utworów mam wiele, ale takim szczególnym, który bardzo dużo dla mnie znaczy jest Kora, chociaż pewnie i tak nic wam to nie mówi ^^. Wiąże się z mnóstwem wspomnień i daje mi nadzieję.
Drugie miejsce: Stare Dobre Małżeństwo. Bo Stachura, bo Ziemianin, bo Rybowicz, bo Baran i Leśmian. Bo głos Krzysztofa Myszkowskiego, którego mogłabym słuchać latami i nadal działałby na mnie tak samo. Bo koncerty, które są tak przepełnione magią, że nie sposób pozostać obojętnym. Bo gitara i harmonijka ustna, które kocham. Bo niesamowite poczucie humoru muzyków. Bo Czarny blues o czwartej nad ranem, Z nim będziesz szczęśliwsza, Jest już za późno, nie jest za późno i wiele, wiele innych utworów, z których każdy jest małym cudem.
Na miejscu trzecim Dżem, czyli zespół, który skierował mnie na ścieżkę muzyczną, którą idę do dziś. Tutaj mogłabym się rozpisać, ale czas mnie goni, więc powiem tylko tyle, iż Dżem jest dla mnie tak samo dobry, piękny i ukochany bez względu na wokalistę, a Sen o Victorii nigdy mnie nie znudzi.
Dalej, w kolejności stale zmieniającej się, mogłabym wymienić U2, Myslovitz, Akurat, Michała Bajora, The Beatles, Normalsów, Farben Lehre, Sztywny Pal Azji, Republikę, Tilt, TSA, Mirosława Czyżykiewicza, Grzegorza Turnaua i mnóstwo innych zespołów/wykonawców.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
eleonora
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: the seaside
|
Wysłany: Śro 22:00, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
ostatnio pokochałam modest mouse. za tą ich własną specyficzną specyfikę. i krzyk (śpiew to nie jest) wokalisty. za płytę good news for people who love bad news. i klimat jaki tworzy ich muzyka. w sumie nie zagłębiam się w ich teksty. nie szukam ich, nie spisuję na kartkach by tłumaczyć i szukać drugiego, trzeciego, piątego dna.
wiele z ich piosenek (chociażby missed the boat) jest jak osobny film. soundtrack do 4-minutowej historii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|